Marzenia. Snujemy je, rozmyślamy co by było gdyby. Nie raz zdarzyło mi się popłynąć i z uśmiechem na ustach patrzeć w sufit. Potem przychodziło otrzeźwienie i myśl, że aby to wszystko się spełniło musiałby się zdarzyć cud, wygrana w totolotka, bądź dżin, co spełnia życzenia, musiałby wyskoczyć z butelki coca-coli. Po tym następowało głośne „eeeech” i szłam spać. Następnego dnia wstawałam, malowałam się i jechałam do pracy zostawiając marzenia same, samiusieńkie na sypialnianym suficie. Jednak w pewnym momencie, zupełnie niezaplanowanym, przyszedł przełom.
Nie wiem nawet skąd przyszedł. Po prostu stanął i powiedział „jestem”. Skoro jest to go przygarnęłam. Wdzięczna mu jestem do tej pory za odwiedziny. A tak serio to myślę, że wiele zmiennych przyczyniło się do tego, że pewnego dnia przestałam latać w chmurach a zaczęłam stawiać sobie cele.
Gdzieś przeczytałam, że cele to marzenia z terminem realizacji. To zdanie bardzo do mnie trafiło. Wciąż mam je w głowie i powtarzam je w myślach niemal każdego dnia. Gdy jestem zmęczona lub mam gorszy dzień, często pojawia się zwątpienie. Zamiast radości z małych postępów, które zbliżają mnie do celu, czuję wówczas frustrację, że za wolno osiągam kolejne poziomy. Sił mi jednak dodaje myśl, że przecież spełniam marzenia i nikt nie obiecywał, że droga do nich będzie niemiecką autostradą. Jeśli mam bardzo zły dzień i to nie pomaga, wiecie co robię? Przestaję myśleć i wracam do tematu następnego dnia. Przespana noc potrafi zdziałać cuda, a negatywne nakręcanie się może prowadzić tylko do głupich decyzji. Rano siadam z notesem i wypisuje kolejne pomysły, które przybliżą mnie znów o krok do celu.
Umiesz za mało, nie jesteś jeszcze gotowa. Są lepsi od Ciebie i bardziej doświadczeni. Jesteś za gruba, za mało zdyscyplinowana, a tak w ogóle to i tak Ci się nic nie uda. Nie zaczynaj nawet, lepiej oszczędzić sobie porażek. No dobrze, a teraz wyrzuć te wszystkie dyrdymały do kosza, bo słuchać się tego nie da! Zacznij tu i teraz. W trakcie nauczysz się więcej i zdobędziesz doświadczenie, schudniesz, nauczysz się dyscypliny i organizacji. Zasługujesz na to i masz wszystko, czego potrzeba, aby osiągnąć sukces. Nie daj sobie wmówić, że jest inaczej.
Ula Phelep zamieściła raz na FB motywujący cytat o tym, że jeśli się czegoś bardzo pragnie wówczas cały wszechświat zrobi wszystko, aby to spełnić. Zachęcała również, aby głośno mówić o marzeniach. Był to dla mnie kolejny bodziec. Zaczęłam o tym pisać i nie ukrywać do czego dążę. Najbardziej pragnę rzucić etat i być niezależna, pracować w domu i móc być ze swoimi dziećmi. Sposoby na osiągniecie tego celu cały czasu ewoluują, daję się czasami porwać temu co przynosi los. No własnie. Temu. co przynosi los. Gdy zaczęłam się dzielić swoimi marzeniami one zaczęły się spełniać! Czy to magia gwiazd i przychylność kosmosu? Raczej życzliwość, dobroć i zaufanie ludzi, którzy o tym czytają i chcą pomóc, dołożyć swoją cegiełkę. Dzięki nim buduję fundamenty pod lepszą, wymarzoną przyszłość. Dziękuję!
Marzysz o czymś, czegoś bardzo chcesz. Może to podróż dookoła świata, własna firma, rodzina. Ale właściwie dlaczego chcesz akurat tego? Co Ci to da? Doznania, poczucie niezależności, bezpieczeństwo? Chcesz być szczęśliwsza, mieć więcej czasu dla rodziny? Co stoi u podstaw Twoich marzeń? Dla mnie główną motywacją jest samorealizacja i rodzina właśnie. Dodatkowym kopem okazały się narodziny drugiego syna, którego zdrowie stoi cały czas pod znakiem zapytania. To motywuje mnie do jeszcze bardziej wytężonej pracy, aby po zakończeniu urlopu macierzyńskiego móc z nim być codziennie, jeśli będzie to konieczne. Ustal dlaczego to wszystko robisz. Z jakiego powodu masz podjąć ten cały wysiłek, aby nie zniechęciły Cię niepowodzenia, które pojawią się na pewno. Ważne, aby wyciągnąć z nich naukę i nie poddawać się, mając cały czas przed oczami to, co Cię motywuje.
Wiesz już jakie jest moje marzenie, motywacja i jak dążę do jego realizacji. Mam nadzieję, że zmotywowałam Cię, abyś i Ty sobie to wszystko poukładała i zaczęła realizować marzenia.
Warto mówić o marzeniach, ale zaufanym ludziom. Czasami jest tak, że w pewnych środowiskach do których niezależnie czy tego chcemy czy nie przynależymy marzenia mogą spotkać się z niezrozumieniem. Negatywna reakcja osób, które nas otaczają zwyczajnie podcina skrzydła. Dlatego ja dzielę się marzeniami z rozwagą nie rozpowiadam o nich wszystkim, bo również marzę o zdalnej pracy, która pozwoli mi na swobodę i możliwość pracowania z każdego miejsca na świecie. Jednak to nadal nie jest standardowe podejście do życia i pracy, dlatego wśród 'ustatkowanych’ etatowców spotyka się często z pogardą, lub nie traktują oni takich marzeń poważnie uważając, że i tak prędzej czy później trzeba wylądować na etacie.
faktycznie jak człowiek zaczyna mówić o marzeniach to jakoś łatwiej się one spełniają 😉
Mocny post – podoba mi się pewnie dlatego, że stosuję się tych zasad:-) najważniejsze, że to działa:-)
Dodajesz mi skrzydeł!
Cudowny post, bardzo mnie zmotywował – i dziękuję za wzmiankę o mnie!! A jutro zagościsz na moim blogu Sen Mai. 🙂 Mam nadzieje, że nie masz nic przeciwko? Pozdrawiam i ściskam, Ula
A mi skrzydeł dodają takie komentarze!
Przeciwko? To zaszczyt:)
To ja może zacznę od marzeń bo gdzieś po drodze je zgubiłam…
I właśnie dlatego moja lista Marzeń do Spełnienia to lista celów istotnych dla jakiegoś punktu w moim życiu (najistotniejsze jest podium, czyli te z celów, które na liście są oznaczone jako 1., 2. i 3.) uzupełniona o punkty wymarzone z i dla czystej przyjemności. Dlatego tak obszerna 🙂 Krok po kroku idę do celów ważnych, te przyjemniejsze zaliczając po drodze. Taki mój złoty środek.
PS: Kosmos nie wiem, mój SMS na pewno 😉
Piękny tekst! Chyba już wiem czemu moje marzenia się nie spełniają 😉 Mam nadzieję, że teraz zaczną! P.s. Dołożyłam cegiełkę – mam nadzieję, że Twoje marzenie się spełni 🙂
Dziś mnie oświeciło nagle co mogłabym robić aby mieć satysfakcję ze swojego życia zawodowego. Twój post jest jak potwierdzenie, że jeśli ustalę sobie cele i będę bardzo chciała to się uda 🙂 Powodzenia
Najważniejsze to pozytywne myślenie i wiara w siebie. Powodzenia!
Bardzo motywujacy wpis Karolino, mam nadzieje ze zdrowie Twojego synka bedzie sie poprawiac. Chetnie zaglosowalabym na Twojego bloga, ale jako emigrantka nie moge, nie mam komorki zarejestrowanej u polskiego operatora, to jest ten bol. Sama tez zglosilam swojego bloga, choc nie mam najmniejszych szans, ale to zawsze jakies nowe doswiadcznie. Pozdrawiam serdecznie Beata
U mnie motywacją jest wizja własnego mieszkania, gdzie będę mogła spokojnie szyć i żyć – ale najpierw wkład własny 😀
Dla mnie moje marzenia, cele, oszczędzanie i pasja się ze sobą tak łączą, że właściwie nie mam wyjścia, muszę to robić 🙂
Cieszę się, że tu trafiłam:)
Witam zatem:)
Marzenia sa dla mnie jak powietrze, bez nich się duszę. Moim największym
marzeniem jest spełnić się zawodowo co jest wyzwaniem gdyż jestem osobą
niepełnosprawną. Wiele razy upadam w dążeniu do teo celu ale nie ważne
ile razy uadamy ważne ile razy sie podnosimy. Piekny post. Dołączam do
obserwatorów. Pozdrowionka 🙂
Pięknie powiedziane! Takiej wytrwałości każdy mógłby sobie życzyć. Wiesz jaką mam obserwację? Nie Ci osiągają najwięcej, którym to co robią przychodzi łatwo, ale Ci którzy wkładają w to najwięcej siebie.. Ci pierwsi często nie są przyzwyczajeni, że trzeba o pewne rzeczy zawalczyć. Powodzenia życzę!
Ja cały czas uparcie trzymam się tego, że pozytywne myśli przyciągają pozytywne zdarzenia! Nie boję się mówic głośno o moich marzeniach i planach, bo wiem, że jak naprawdę się czegoś chce to prędzej czy później to się spełnia dzieje naprawdę 🙂
Karolka, dziękuję że podzieliłaś się tym z nami. 🙂 „Kiedy się czegoś pragnie, wtedy cały wszechświat sprzysięga się, byśmy mogli spełnić nasze marzenie.” to słowa Coelho! 🙂
Kochana to nie Ula, to Paulo Coelho i jego „Alchemik” 🙂 Zazdroszczę motywacji i odwagi – ja póki co poprzestaje na ehhhhhh 🙂
ja mam tylko jedno marzenie ale jak na razie nic nie zapowiada by się spełniło …
To prawda! Kiedy zaczęłam mówić o moich marzeniach, łatwiej mi je realizować, polecam! 🙂
Mówienie o marzeniach,w szczególności z ludźmi, którzy nam dobrze życzą ma tą wspaniałą zaletę, że kiedy zaczynamy już ich przemęczać potrafią nas kopnąć w cztery litery! Tak też się stało w moim przypadku. Miałam pomysł, a dzięki serdecznej przyjaciółce dziś mam bloga. Najlepsze co mi się przytrafiło choć to ciężka orka i multum pracy. W końcu wstaję z uśmiechem na ustach i zasypiam niespokojna bo tyle bym jeszcze chciała zrobić. Często też, choć tego nie życzę a tak stało się w moim przypadku,choroba budzi nas ze snu i uciekający czas,przewertowanie tego co ważne i ważniejsze daje kopa, że jeśli nie teraz,to….
Życzę każdemu doborowo dobranych Przyjaciół oraz odwagi w sobie by coś zmienić. To najwspanialsze uczucie pod słońcem, zrozumieć, że szczęście to nie pieniądze na koncie po super premii,a fakt,że robimy to,co kochamy! I ps. Już to tu kiedyś napisałam -jeśli nie boimy się porażek robiąc to czego nie znosimy,czemu nie spróbować się połknąć robiąc to,co kochamy???
Bardzo ważne – zauważ, że zasługujesz na swoje marzenia, na ich spełnianie! Po prostu. 🙂 Czy warto przekuwać je w cele? Tu bym się zastanowiła. Magia marzeń polega na tym, że nie stawiamy sobie ich za cel do osiągnięcia, a właśnie marzenie. Nie chciałabym postrzegać ich w kategoriach celów i osiągnięć, ale to ja . ; )
Zagrzewasz do spełniania marzeń. Też lubię dzielić się z przyjaciółmi swoimi marzeniami ale najbardziej stawiać sobie cele i je realizować 🙂
Bardzo zaskoczyło mnie jedno zdanie w tym tekście. To o swoim dziecku, którego zdrowie jest ciągle pod znakiem zapytania, co motywuje do działania. Jestem dokładnie w takiej samej sytuacji, przez co staram się teraz jak mogę, aby rozwinąć wszystkie umiejętności, które pozwolą mi być jak najdłużej z dzieckiem. Zaskoczyło mnie, że nie jestem jedyna, choć to niby takie oczywiste, że ludzi mających powody do trosk związanych ze swoim dzieckiem jest więcej. Czasem człowiek zapomina i myśli, że jest sam. Czytam tego bloga między innymi dlatego, by dojść do takiego momentu jak Ty, że radzisz sobie bardzo dobrze i coraz lepiej. Życzę zdrowia.