Dzisiaj chcę napisać o pieniądzach. To temat na który trzeba nauczyć się rozmawiać zostając przedsiębiorcą czy chcąc żyć z pasji. Uczę się tego od miesięcy i z coraz większą łatwością podejmuję rozmowy na ich temat, choć na początku nie było to łatwe. Oczywista prawda jest taka, że są potrzebne, że pracujemy, żeby je zarabiać. Dla mnie nie są celem samym w sobie, jednak stanowią nieodzowny elementy codzienności poczynając od rozmów z klientkami, kończąc na drobnych z reszty po zakupach. Dzisiaj przedstawię Ci mój punkt widzenia w trzech aspektach związanych z ich zarabianiem, które są dla mnie najbardziej aktualne.
[Tweet „O pieniądzach trzeba nauczyć się rozmawiać #zarabianie”]
1. Jedna specjalizacja różne źródła dochodu.
Prowadząc jednoosobową działalność, w dodatku opartą na usługach mogę cieszyć się tym, że każdy projekt jest inny, a ja za każdym razem tworzę coś nowego, oryginalnego i się rozwijam. Wszystko jest dobrze, dopóki….jest dobrze. Jednak w sytuacji, gdy z jakiegoś powodu wypadam na chwile z gry to przestaję zarabiać. W sytuacji gdy jestem chora ja lub moje dzieci, terminy realizacji lecą na łęb na szyję. Trochę lepiej jest w przypadku urlopu, ponieważ to coś co zwykle planuje się z wyprzedzeniem, jednak i tak wyłączenie się z realizacji zleceń na 2 tygodnie z dużym prawdopodobieństwem obniży moje dochody w danym miesiąc. Mogą też zdarzyć się okresy, gdy zwyczajnie jest mniej pracy.
Na szczęście każda profesja daje różnorakie możliwości zarabiania i warto zadbać, aby dochód nie był uzależniony od jednego źródła. Pracując na własny rachunek chcemy przecież czuć się bezpiecznie.
Pin it! Nie masz czasu czytać? Przypnij powyższą grafikę i łatwo wróć do artykułu później.
JAK ZDOBYĆ DODATKOWE ŹRÓDŁA DOCHODU?
Zarabianie na wiedzy
Jeśl świadczysz usugi, jesteś w czymś dobra to zapewne możesz swoją wiedzę zamienić na gotówkę. Możliwośći jest dużo i warto wybrać coś dla siebie. Może to być e-kurs, poradniki wideo, e-booki i wiele innych. Sama niedługo wprowadzę konsultacje wizerunku marki, które kieruję do tych z Was, które już coś mają stworzone, ale nie są pewne czy tak to powinno wyglądać i co warto poprawić.
Dochód pasywny
Wspomniane wcześniej zarabianie na wiedzy może być formą dochodu pasywnego (np. e-book, e-kurs itp), czyli takiego który nie wymaga stałego angażowania się w jego uzyskanie. Raz włożona praca pozwala nam uzyskiwać regularne wpływy. Moim sposobem na to jest sklep z gotowymi projektami (aktualnie logo, docelowo znacznie więcej produktów wirtualnych), które są tańszą, ale dobrą jakościowo alternatywą do projektów tworzonych indywidualnie na zamówienie. Można dokonać łatwo płatności a ja w ciągu 48h personalizuję logo. Już nie długo będzie można pobrać od razu wybrany projekt i zmienić go samodzielnie. Dzięki temu ja nie będę musiała być cały czas dostępna, a klientka nie będzie musiała czekać na moją odpowiedź , win – win.
Zarabianie na blogu
Blog służy mi głównie do dzielenia się z Wami swoją wiedzą i doświadczeniami. Skutecznie pomaga mi również w pozyskiwaniu zleceń (jest ich jedynym źródłem nie licząc poleceń). Dodatkowo pozwala czasami zarobić dzięki wpisom dla partnerów. Ta ostatnia forma jest dla mnie równie miła w realizacji jak projektowanie marek, ponieważ tworzenie wartościowych treści sprawia mi satysfakcję nawet, gdy nikt za to nie płaci. W dodatku takie publikacje często cieszą się większą poczytnością niż pozostałe, ponieważ wyciskam ile się da z poruszanych tematów, aby wpis nie był upchaną na siłę reklamą tylko maksymalnie wartościowym materiałem dla czytelników.
2. Ustalanie cen
Ustalenie cen, czy wycena i wartościowanie własnej pracy to trudny temat dla każdego kto zaczyna, jednak nie można go przeskoczyć. Od odpowiednio ustalonych zależy czy będziemy wegetować i pracować na ZUS czy zaczniemy godnie zarabiać. Pierwszy wariant wykluczam, bo na dłuższą metę nie pozwoli żyć z pasji. Przy drugim wiele z nas napotka w swojej głowie głos, który będzie jej podpowiadał, że nikt tyle nie zapłaci, jednak musisz się go pozbyć raz na zawsze. Dodatkowo, gdy uświadomisz sobie, że 23% jej wysokości to VAT, a następne 18% podatek dochodowy, a następnie odejmiesz koszty i ZUS to sama zobaczysz, że niewiele z tej wartości zostaje u Ciebie.
Nie możemy zaniżać wartości swojej pracy bo to prosty sposób, aby przygoda z własną firmą stała się jedynie gorzkim wspomnieniem. Wszystko zależy od tego co same uważamy za możliwe i gdzie stawiamy sobie swoje granice. Moja droga w tej kwestii ma już swoją historię i wciąż się nie kończy. To proces, który musi trwać, ponieważ to nie jest obszar w którym można się na kimś wzorować. Każda z nas funkcjonuje w innej rzeczywistości, ponosi inne koszty, inną ilość czasu jest wstanie poświęcić na pracę, a w końcu ma inaczej ustalone cele.
[Tweet „Nie zaniżaj wartości swojej pracy bo własna firma stanie się jedynie gorzkim wspomnieniem #własnafirma”]
3. Zabezpieczenie przyszłości.
Na końcu temat, który nie jest najmniej ważny, jednak spychany w odmęty świadomości. Sama powtarzałam sobie, że „pomyślę o tym jutro”. Jutro nie nadchodziło, a ja pracując na etacie wolałam nie zastanawiać się na tym zbyt wiele, przyjmując, że jakoś to będzie. Po przejściu na własny rachunek poczułam się osobiście odpowiedzialna za własną przyszłość. Mimo, że moja sytuacja nie zmieniła się diametralnie to zmieniło się moje podejście, ale przede wszystkim działanie. Nie wiem jakie jest Twoje podejście do myślenia o emeryturze, ani czy wierzysz, że świadczenie z ZUS zapewni Ci godne życie na starość, ale na pewno warto na początek posłuchać co mają do powiedzenia na temat emerytur i inwestycji np. youtuberzy i samej zdecydować czy chcesz coś w tym temacie działać.
Osobiście zaczęłam późno, bo zaledwie kilka miesięcy temu. Idealnie byłoby odkładać choć niewielkie sumy odkąd zaczęłam pracować, jednak lepiej teraz niż później, prawda? Postanowiłam przeznaczać na inwestowanie w swoją emeryturę 10% dochodu – nie wiem czy to obiektywnie dużo czy mało, jednak na pewno to nie była łatwa decyzja bo zawsze jest coś na bieżąco na co pieniądze są potrzebne, a perspektywa kilkudziesięciu lat wydaje się abstrakcyjna jak abstrakcyjne było dla mnie bycie trzydziestolatką, gdy zaczynałam edukację w szkole podstawowej. Wiesz, że nie specjalizuję się w finansach i nie jestem kimś kto może doradzać w tej dziedzinie, jednak zarządzanie swoimi pieniędzmi dotyczy każdej z nas, i nikt za nas nie zadba o nie. Jeśli jesteś ciekawa, ile wiesz o swojej przyszłej emeryturze, możesz to sprawdzić, rozwiązując ten quiz na stronie NN Investment Partners. A co podpowiada zdrowy rozsądek? Mi, że lepiej samej zadbać o siebie, że nawet małe miesięczne oszczędności na przyszłość są lepsze niż zupełny ich brak.
[Tweet „Porozmawiajmy o pieniądzach – 3 rzeczy, które chce Ci powiedzieć o zarabianiu #zarabianienablogu”]
Podsumowując chcę Ci powiedzieć, że warto nauczyć się mówić bez skrępowania o pieniądzach, szukać różnych źródeł dochodu, nie zaniżać wartości tego co robisz, a cześć w ten sposób zarobionych pieniędzy przeznaczyć na zabezpieczenie przyszłości.
Ciekawa jestem jak Ty radzisz sobie z rozmowami o pieniądzach i czy odnajdujesz się w tym o czym dzisiaj pisałam?
Ściskam
Karolina
Karolina, wlasnie uswiadomilas mi, ze choc od lat marze o wlasnej firmie, mam ogromna bariere psychologiczna do przejscia i to chyba glowny powod, dla ktorego tych marzen nie przekulam w rzeczywistosc. Trzymam kciuki i serdecznie pozdrawiam Beata
To nie są łatwe tematy do przepracowania. Odbyłam rozmowy z wieloma kobietami i widzę, że najbardziej ograniczamy same siebie. Ja również trzymam kciuki za Ciebie!:)
Fajnie jest mieć pieniądze, ale o nie trzeba odpowiednio zadbać. Przyznam, że ja cały czas nad tym pracuję. Dzięki za wpis. Warto czasami przeczytać by sobie pewne rzeczy uświadomić, dobra rada z 10% oszczędzania na przyszłość. Ciekawe czy ud mi się to wprowadzić w życie ?
Z tymi 10% to zawsze pokusa, aby wykorzystać je inaczej. Przelewam je zawsze na początku miesiąca i nie patrzę na nie. Mając stałe wpływy najlepiej polecenie stałe sobie ustawić, aby działo się to „bez naszej wiedzy”:)
bardzo fajny i ciekawy tekst 🙂 rzeczywiście warto mieć oczy szeroko otwarte, być na bieżąco i nawet w napiętym grafiku dać sobie czas na szukanie alternatywnych źródeł dochodów – bardzo fajnie jest to opisane w książce Edyty Zając, gdzie pierwszy raz spotkałam się z pomysłem planowania zarobków – nie tylko wydatków, ale właśnie dochodu – super sprawa i ogromne poczucie ulgi gdy zauważamy ile jest możliwości działania 🙂
Książki Edyty nie czytałam, jednak też planuję dochody – zainteresowałaś mnie i ciekawa jestem jak ona podchodzi do tego tematu. Możliwości jest mnóstwo tylko rzeczywiście czasu nie da się rozciągnąć i czasami trzeba zrezygnować z bieżącego zlecenia, aby znaleźć czas na coś co długofalowe efekty.
Poruszasz bardzo ważne aspekty własnej działalności. W pracy freelancerów są miesiące, gdzie ma się dobre dochody i są miesiące, gdzie te dochody są znacznie niższe. Dlatego kluczem jest oszczędzanie w lepszych miesiącach, a nie wydawanie na bieżące potrzeby. Na początku miałam z tym problem i trwoniłam dosłownie wszystko, co zarobiłam- a to nowa patelnia, sukienka, albo dywan 🙂 Na szczęście każdy uczy się na błędach (a przynajmniej powinien), więc planowanie wydatków, oszczędzanie i kontrola są zawsze u mnie elementem planowania miesiąca.
Zgadza się, że dochody z miesiąca na miesiąc mogą znaczenie się różnić i to nawet jak nie brakuje zleceń. Zdarza się, że choroba dzieci wyłącza mnie z pracy na jakiś czas, dlatego myślę, że rozwijanie pasywnych źródeł dochodu jest tym co zapewni pewną stabilność.
Szkolenie „Kobieta Niezależna” Kamili Rowińskiej – i wiesz wszystko co musisz wiedzieć o tym, jak planować swój budżet. Polecam 🙂
Stosuję od momentu szkolenia i sprawdzą się na sto procent.
Dzięki za polecenie!
Karolina, bardzo się cieszę, że poruszasz takie ważne tematy – to cenna informacja zarówno dla przedsiębiorców, jak i dla klientów. Bo komuś może się wydawać, że jeżeli sprzedajesz coś za np. 200 zł to całość trafia do Twojej kieszeni. To oczywiście byłoby cudowne 🙂
W wycenę swojej roboczogodziny warto też uwzględnić dni wolne od pracy (czyli urlop, święta), bo na etacie 26 dni przysługuje każdemu, czas związany z organizacją – maile, spotkania itp. To również jest praca, którą trzeba w jakiś sposób oszacować i wliczyć w roboczogodzinę. Ponadto warto oszacować koszty związane z utrzymaniem powierzchni biurowej (nawet jeśli pracuje się w domu).
Kiedy uświadomimy sobie ile kosztów pochłania prowadzenie działalności to łatwiej będzie nam nie zaniżać własnej stawki.
Mimo tego, że niedługo stuknie mi roczek na swoim to jeszcze nie jest u mnie idealnie z wycenianiem, cały czas się tego uczę 🙂
W pełni się z Tobą zgadzam! Czas poświęcony na realizację zlecenia to nie tylko ten spędzony w programie graficznym, ale wszystko to co opisałaś, a również poznawanie specyfiki branży klienta, szukanie inspiracji, fontów itp….sporo się tego zbiera.
tak, choroby dzieci to jest coś, co skutecznie zaburza misterny plan i są dwa wyjścia – pracować nocami albo przekazać klientom informację o tym, że zlecenie zostanie wykonane z opóźnieniem. Żadne z nich nie jest dobre, bo pierwsze wyniszcza siły, a drugie zdecydowanie obniża zarobki.
ja też cały czas szukam alternatywnych sposobów na zapewnienie sobie dochodu pasywnego. Zmotywowałaś mnie też do myślenia o emeryturze, która już za 30 lat;) może zacznę stosować Twój sposób?
Karolina bardzo dobrze, ze o tym piszesz! O pieniadzach nalezy rozmawiac i uczyc sie dobrze wyceniac swoja prace. Mam wlasna firme dokladnie od roku i niestety dni wolych mialam doslownie kilka a urlopu wcale. Staram sie byc dostepna dla klienta i w trakcie duzego projektu nie moge wyjechac sobie na urlop. Tak przeminely wakacje, a pozniej sytuacja na swiecie nie zachecala mnie do podrozowania. W tym roku planuje urlop juz teraz i odkladam pieniazki na ten cel, wiadomo za dni wolne nikt nie placi. Tak mi sie nasuwa, ze kwestia dobrego wycenienia pracy jest szalenie trudna rowniez przy rekodziele. Niestety w Polsce niedocenianym. Swiat zalewa chinszczyzna i ciezko konkurowac cenowo z taka masowka. Zainspirowalas mnie w kwestii pobocznych dochodow, musze nad tym pomyslec:) Pozdrawiam Ala
to wszystko bardzo trudne…. chyba zacznę myśleć o emeryturze rzeczywiście. …
Prowadzenie własnej firmy daje dużo satysfakcji, ale trzeba wziąć pod uwagę ogrom pracy. To nie tylko świadczenie usług czy sprzedaż. Często same zajmujemy się księgowością i papierologią. U mnie największym problemem było rozgraniczenie czasu pracy. W efekcie pracowałam w dzień, w nocy i w weekendy. Zaniżałam ceny wzorując się konkurencją. To był błąd. W przyszłości chcę ruszyć kolejny raz, ale teraz wiem jakich błędów nie mogę popełnić. Kiedy firma powstaje z pasji trudno wyznaczyć sobie granice, ale trzeba pamiętać, że to także jest „Biznes”, który ma swoje zasady. Czasem trzeba spojrzeć na to chłodnym okiem.
Boję się właśnie tego… że zabraknie mi takiego chłodnego oka, kiedy za kilka miesięcy będę zakładać firmę…!
Myślę, że mając już pewną świadomość potencjalnego ryzyka i najczęstszych błędów łatwiej krytycznie patrzeć na swoją strategię:)
Świetny tekst. O pieniądzach trzeba rozmawiać. Ktoś kto ma w planach rozpoczecie działalności powinien to przeczytać:) Pozdrawiam
Wyrzucić ze swojej głowy myśl, że „za tę cenę nikt tego nie weźmie”. Zgadzam się 🙂 I też staram się dążyć do momentu, w którym będę brała o wiele mniej zleceń za wyższą cenę, i zmieniam myślenie, że moja praca jest tej ceny zdecydowanie warta.
Kwestia emerytury pozostaje u mnie podobna, dopiero w zeszłym miesiącu zaczęłam odkładać pieniądze.
Mam dokładnie te same przemyślenia. Zawsze ceniłam pieniądze, ale od około 2 lat zarządzam nimi właściwie. Dzięki czemu jestem coraz spokojniesza o przyszłość. I to, że chcę mieć ją fajną, ciekawą i spokojną sprawia, że też się rozwijam. Bo chcąc zarabiać pasywnie, muszę nauczyć się nowych rzeczy i wyjść ze strefy komfortu. I o tych 3 rzeczach, które opisujesz, to każdy powinien pamiętać. Bo to są podstawy. Pozdrawiam!
My obydwoje na etacie, ale marzy mi się własna firma i za jakiś czas ją pewnie otworzę. Dlatego już teraz dziękuję Ci za wszystkie Twoje teksty dotyczące własnego biznesu. Na wiele rzeczy patrzę teraz inaczej, przy części kiwam głową i myślę: „też tak uważam”, „jestem tego samego zdania”, „to już wiem!” 🙂
Polecam świetną książkę – o finansach, dla kobiet, napisaną w przystępny sposób – „Poradniki na obcasach – Pieniądze dla Pań”. Na wiele rzeczy otwiera oczy, wielu uczy.
Ja sobie w ogóle nie radzę z mówieniem o pieniądzach. Zawsze wydaje mi się że chcę za dużo nawet jeśli wyceniam po kosztach. To chyba brak wiary w siebie. Ale jak to zwalczyć? Mówienie „od teraz się cenię” nie pomoże…
Dla mnie pomaga tylko działanie. Trzeba zacisnąć zęby, przemóc się, zaoferować większą stawkę niż zwykle i zobaczyć co się stanie, a jak nie wyjdzie to nie rezygnować. U mnie przełomem była publikacja cen. Przez chwilę zrobiło się ciszej, ale dość szybko to się zmieniło. Sama co jakiś czas podwyższam ceny, szczególnie jeżeli zleceń jest dużo lub zmieniam zakresu pakietów, ale mimo wszystko zauważyłam, że wyższe ceny sprawiają, że klientów przybywa. Jeżeli coś jest zbyt tanie nasuwa chyba podejrzenie, że jest niskiej jakości i odwrotnie.
Zaczynam mieć takie właśnie obserwacje. Moją wielką zaporą jest fakt, że tak naprawdę dopiero zaczynam ustalać ceny i chociaż mam doświadczenie niekomercyjne to ciągle mi się wydaje, że nie powinnam brać tyle, co ludzie będący już długo na rynku. Ale potem natykam się na portfolio, które jest dużo słabsze niż moje i widzę ceny o jakich ja myślałam i czuję, że powinnam od razu startować z normalnymi stawkami. Poza tym widzę po sobie – gdy chciałam zamówić u grafika logotyp to zbyt niskie stawki od razu mnie odrzucały, bo były właśnie podejrzane.
Ale Twoja historia jest inspirująca, można uwierzyć, że da się 😉 I zbieram ciągle na jeden z Twoich pakietów 😉
Co prawda działalności nie prowadzę, ale zauważyłam korzystając z wiedzy znajomych czy czytając różne blogi, że bardzo ważne w prowadzeniu swojej firmy jest oddzielanie finansów „firmowych” od „prywatnych”. Nie wiem jak to w praktyce i pod względem księgowym wygląda, ale wydaje mi się, że ma ogromny sens i znaczenie, jeśli firma ma przynosić dochody, które będą się zwiększać. Pewnie nie raz pojawiają się pokusy i zachcianki, za które osoby prowadzące DG płacą ze swojego konta firmowego, ale jednak dobrym rozwiązaniem powinno być ustalenie sobie pewnego poziomu „wypłaty” miesięcznej, żeby to co powinno iść na rozwój i i inwestycję w firmę nie upłynniło się na bluzeczki, kosmetyki, gadżety itp. Sama jestem bardzo ciekawa jak by to wyglądało u mnie – od półtora roku prowadzę swoje zestawienie finansowe z przychodami i wydatkami i nie wyobrażam sobie teraz inaczej. Myślę, że przełożyłabym ten nawyk właśnie na firmę 🙂
Bardzo trafne spostrzeżenie. Sama działam podobnie. Nie ustaliłam co prawda stałej pensji dla siebie, ale przyjęłam ze po uregulowaniu podatków pewien procent zostaje na koncie firmowym jako fundusz rozwojowy, a reszta leci na konto prywatne
Chyba własnie najbardziej kwestia nieregularnych dochodów do tej pory jeszcze mimo wszystko powstrzymuje większość z nas przed założeniem własnej firmy. W głowie ciągle pojawia się pytanie – a co z martwym miesiącem? czy będę na tyle w stanie odłożyć w trakcie lepszego okresu, że bez problemu dam radę? A co jeśli zabraknie Klientów i tym samym zleceń? Wspaniale byłoby mieć zapasowy fundusz awaryjny, z którego można korzystać w razie potrzeby. Kwestia organizacji wydatków – jedna z podstawowych zasad, na której również chyba sama osobiście poległabym najbardziej.. 🙁
Odpukać na razie nie mam martwych miesięcy, ale wiem, że zawdzięczam to blogowi. Nie mniej mam zawsze w tyle głowy, że dobra passa może minąć, bądź wydarzyć się coś nieoczekiwanego. Z drugiej strony praca od lat na etacie też jest tylko pozornie bezpieczniejsza, ponieważ też może się niespodziewanie skończyć.
A to na pewno, tym bardziej, że w przypadku pracy na etacie nie my decydujemy kiedy przestajemy pracować i kiedy należy nas najnormalniej w świecie po prostu zwolnić.
Etat jest o tyle dobry, że daje nam (czasami) mylne poczucie bezpieczeństwa – własnie co miesięcznych wpływów na konto, w przypadku własnej działalności mamy tak jak to określiłaś idealnie „tył swojej głowy” który powinien nas alarmować o – poziomie zarobków, o ryzyku związanym z mniejszą ilością zleceń. Pracując na etacie inaczej rozmawia się o pieniądzach i inaczej rozmawia się w przypadku własnej działalności, a czasami nawet mam wrażenie, że pieniądze mają zupełnie inną wartość 🙂