Może się wydawać, że dwa miesiące prowadzenia firmy to za mało, aby rozpisywać się o wnioskach i naukach z tego płynących. Też tak myślałam jeszcze dwa miesiące temu planując pierwszy taki wpis może po roku, a na pewno już nie szybciej niż po pierwszych 6 miesiącach. Okazuje się jednak, że pierwsze miesiące pracy na własny rachunek były dla mnie bardzo intensywne, sporo mnie nauczyły i kazały zweryfikować strategię działania. Dlatego postanowiłam podzielić się z Wami tym czego mnie nauczyły te 2 miesiące i do jakich przemyśleń i zmian skłoniły.
PIN IT! Przypnij powyższą grafiką, aby łatwo wrócić do tego artykułu.
Lekcja nr 1: Cena ma znaczenie.
Temat pieniędzy zwykle nie jest dla nas komfortowy. Robi się jeszcze trudniej gdy przychodzi do wyceny własnych usług czy produktów. Boimy się, że zostaniemy źle odebrane i ocenione. Jeśli dodamy do tego jeszcze zarabianie na pasji możemy dojść do wniosku, że skoro coś lubimy robić to może nie powinnyśmy brać za to pieniędzy. Myślę, że to może być związane z błędnym przekonaniem, że praca nie powinna być przyjemna. Fakt jest jednak taki, że aby żyć z pasji trzeba zarabiać. Bez względu na to jaki mamy stosunek do pieniędzy, to z czegoś trzeba żyć. Gdy nie jesteśmy wstanie pokryć kosztów i się utrzymać możemy zapomnieć o wymarzonym stylu życia. Dlatego rozpoczynając pracę na własny rachunek ustalenie cen to jeden z istotnych obszarów do przemyślenia. Kalkulowałam ceny na różne sposoby łącznie z analizą konkurencji. Wnioski aktualnie mam takie, że to nie powinno być wyznacznikiem. Nie oferuję dokładnie tego samego, mam własną rzeczywistość w której żyję i w której muszę funkcjonować, w końcu mam też własne priorytety. Cennik musi brać to wszystko pod uwagę.
[Tweet „Aby żyć z pasji trzeba zarabiać…#freelancer”]
Lekcja nr 2: Słuchaj uważnie.
Ruszając we wrześniu ułożyłam 3 pakiety moich kluczowych usług. Z rozmów z klientkami wysnułam na ich temat pewne wnioski, mimo, że żaden z nich nie był wypowiedziany bezpośrednio. To co było oczywiste dla mnie nie było oczywiste dla części klientek. Dodatkowo czułam, że konstrukcja pierwotnych pakietów nie w pełni pokrywała się z rzeczywistymi potrzebami. Pakiety obejmowały jedynie pracę koncepcyjną nad wizją wizerunku marki. Aktualnie rozszerzyłam je m.in. o projekty końcowe do wyboru, takie jak wizytówki, okładki social media, metki, i wiele innych. Wcześniej też można było je u mnie zamówić jednak widzę, że taka konstrukcja cieszy się większym zainteresowaniem. Dodatkowo zmieniłam ich nazwy, aby bezpośrednio wskazywały do kogo je kieruję. Pakiet LOGO, został bez zmian, natomiast BAZOWY i KOMPLEKSOWY, zmieniły się w PAKIET DLA BLOGA i PAKIET DLA BIZNESU.
Lekcja nr 3: Czas jest cenny.
Samodzielnie prowadzenie firmy sprawia, że przybierasz różne role. Nie jestem tylko projektantką, ale również marketingowcem, specjalistką social media, fakturzystką, zaopatrzeniowcem. Muszę zajmować się kontaktami z firmami z którymi współpracuję, klientkami obecnymi i tymi potencjalnymi. Gdybym się zastanowiła tych ról znajdzie się jeszcze kilka. Realizacja zadań z każdego obszaru zajmuje określoną ilość czasu, dlatego szukam rozwiązań, które zautomatyzują czynności, których nie muszę wykonywać osobiście, albo przynajmniej je ułatwią. Jedną z pierwszych zmian w tym kierunku stało się opublikowanie cen. Znów wchodzimy na delikatny temat pieniędzy, jednak biznes jest z nimi nierozerwalnie związany. Długo zastanawiałam się czy to zrobić, czułam opory. Postanowiłam jednak, że muszę bardziej szanować czas swój i klientów. Teraz dostaję mniej zapytań o ceny. Jeśli ktoś jest nimi zainteresowany znajdzie je na stronie ZAMÓW PROJEKT. Nie musi pisać wiadomości i czekać na odpowiedź. Od razu może stwierdzić czy to co oferuję mu odpowiada. Obie strony oszczędzają czas. Jeśli nawet zdarzy się ktoś kto trafi do mnie z innego źródła niż blog to mogę łatwo przedstawić to co robię podając link np. do wpisu w którym od kulis pokazywałam tworzenie koncepcji identyfikacji wizualnej marki odzieżowej oraz podsyłając stronę z ofertą i opisem procesu projektowego.
Lekcja nr 4: Nie muszę być dostępna od ręki.
Jeszcze do nie dawna, gdy ktoś był zainteresowany współpracą ze mną przyjmowałam zlecenie do realizacji od ręki. To była jedna z przyczyn dla której straciłam kontakt z rzeczywistością i pracowałam po kilkanaście godzin dziennie, nie wiedząc co to weekendy. Na szczęście często porównuję to co robię z moimi celami i priorytetami. Przypomniałam sobie dlaczego zaczęłam pracę na własny rachunek. Jedną z najistotniejszych rzeczy jest dla mnie posiadanie więcej czasu dla dzieciaków. Jeśli czytałaś moją nową stronę O MNIE, to wiesz, że sprawy związane z młodszym synem dały mi dodatkowego kopa do działania. Dlatego ograniczyłam ilość zleceń przyjmowanych na każdy miesiąc i tydzień. Kalkuluję je tak, aby nie przekraczać określonej ilości godzin pracy dziennie. Stworzyłam grafik, dzięki któremu jestem wstanie określić kiedy będę mogła zająć się realizacją danego projektu. Okazuje się, że nie zdarzyło się jeszcze, aby ktoś zrezygnował ze współpracy ze mną tylko dlatego, że będę mogła zacząć za 2 czy 3 tygodnie. Znaczy to, że pracuję z ludźmi którzy cenią to co robię i chcą właśnie mnie, a to wielka nagroda za mój wysiłek.
[Tweet „Pracuj z ludźmi, którzy cenią to co robisz…#freelancer”]
EFEKTY.
Szybko odczułam efekty powyższych zmian. Przestałam mieć wrażenie, że ciągle mam zaległości i że lista rzeczy do zrobienia tylko się wydłuża. Po kilku dniach mój umysł zaczął myśleć tez o innych sprawach niż tylko praca. Łatwiej mi teraz zachować równowagę między pracą a życiem. Czerpię z tego dużą satysfakcję, ponieważ ten aspekt był dla mnie bardzo trudny do unormowania nawet jeszcze przed założeniem firmy.
Czego Was nauczyły początki pracy na własny rachunek? Jakie macie doświadczenia? Lubicie to? A może są osoby, które lepiej czuły się na etacie?
Ściskam
Karolina
PS Pamiętajcie, że tworzę dla Was bibliotekę z darmowymi materiałami do pobrania. Aktualnie znajdziecie tam e-book pozwalający lepiej zdefiniować wizję swojego biznesu i bloga, materiał ułatwiający zdefiniowanie osobowości swojej marki oraz ściągę pomagająca napisać epicką stronę O MNIE:)
Praca na własny rachunek do łatwych nie należy, ale jest przyjemna. Oczywiście to m.in. od nas i naszego zaangażowania zależy ile będziemy zarabiać miesięcznie. W przypadku pracy na etat dostajemy co miesiąc stałą kwotę co jest bardzo wygodne, ale i tu i tu są plusy i minusy. Ja jestem na swoim już chyba 4 lata i nie wróciłabym do pracy u kogoś, chyba że zmusiłaby mnie do tego zła sytuacja materialna 🙂
Spotkałam się ze stwierdzeniem, że we własnej firmie nie dostaniesz awansu. Ja mam jednak inne odczucia bo same możemy się awansować, dać sobie podwyżkę. Oczywiście nic bez wysiłku, jednak na etacie często nawet duży wysiłek i zaangażowanie nie wystarczy.
Za chwilę będę w momencie zakładania firmy. Już teraz czuję tą samą presję o któej piszesz!
W tym momencie nie zawsze radzę sobie z jednoczesnym wychowywaniem dziecka, prowadzeniem bloga i jednczesnie dodatkową pracą, która jest moją pasją ale również przytłacza z natłoku jeszcze wielu aspektów nauki. Doskonale rozumiem o czym piszesz!
Wciąż staram się pogodzić wszystkie role życiowe, aby żadna na tym nie ucierpiała 🙂 Gdy firma będzie już w pełni prosperować na pewno będę musiała poświecić wiele czasu na dokładne zaplanowanie dnia. Tak czy siak uważam, że warto prowadzić własną firmę, spełniać się w tym co się kocha i pracować na własny rachunek. Sęk w tym aby znaleźć ten ZŁOTY ŚRODEK 🙂 Mam nadzieję, że juz go osiągnęłaś, przede mną jeszcze trochę pracy! 🙂
Długo sobie mówiła, że to tak musi wyglądać bo przecież rozkręcam firmę. Fakt, że dało to efekty jednak rewizja i zmiany były konieczne, aby to dlaczego to robię miało wciąż rację bytu. Znalezienie jednak równowagi i godzenie tylu ról to wciąż dla mnie największe wyzwanie i jest lepiej, ale na pewno jeszcze nie znalazłam złotego środka:). Życzę powodzenia!
Dzięki 🙂 Na pewno się przyda 🙂 Tak czy siak zawsze trzeba być dobrej myśli 🙂 Pozdrawiam!
Wspaniały i bardzo pożyteczny post. Mi niestety próby pracy na pasji zaskutkowały tym, że owa pasja i wszystko, co z nią związane mi obrzydło. Dlatego teraz rzadziej jestem online. Tobie jednak życzę wytrwałości. Wspaniale sobie radzisz. Ja nie dałabym rady wypełniać tylu ról, gdyż jestem nieco niezaradna i nie wiedziałabym, co robić. Trzymam kciuki.
Jestem pewna, że gdyby przyszło co do czego to byś dała radę. I uważaj jak o sobie mówisz, bo słuchasz i zaczynasz w to wierzyć!:)
Dobry wpis. Dużo konkretów. Właściwie to stworzyłaś definicje wolności – możemy robić co nam się podoba, ale ostatecznie i tak mamy obowiązki i trzeba je wykonać- jak nie dla nas to nawet dla naszych bliskich. Pozdrawiam.
Cały myk w tym, aby te obowiązki nie sprawiały, że masz ochotę zacisnąć sobie pętlę na szyi i pewnie dlatego sporo osób woli sama sobie wyznaczać te obowiązki.
Jak zwykle super wpis ! Ja nie mam doświadczenia pracy na własny rachunek . Ale po cichu marzy mi się swój własny biznes 🙂 I muszę przyznać , że Twoje posty są bardzo motywujące 🙂
Brawo! Wiem, że to dziwnie zabrzmi, ale jestem z Ciebie dumna! I podziwiam :*
No ja z pewnością lepiej bym się czuła pracując na etacie, gdyby ktokolwiek chciał mnie zatrudnić. Niestety w dzisiejszych czasach praca to luksus i przywilej.
Już po dwóch miesiącach da się wyciągnąć wiele pouczających wniosków, to prawda. To jeszcze przede mną, ale już niebawem i ja będę coś wynosić z prowadzenia własnej firmy 🙂
Brawo! Trzymam kciuki za dalszy rozwój firmy, a przede wszystkim za Ciebie – abyś ogarniała i organizowała to coraz lepiej i miała więcej czasu dla siebie i rodziny :-*
Szacun za mądrość i odwagę!
Własna firma jest wyzwaniem ale przynosi także wiele satysfakcji. Cały sens tkwi w tym, aby znaleźć równowagę między życiem prywatnym a zawodowym 😉
Super! To nie łatwa sztuka ale….pełna różnorodności i satysfakcji. Trzymam kciuki za kolejne, coraz bardziej owocne miesiące! 🙂
Bardzo dobrze Cię rozumie, jestem grafikiem i projektantem, od 12 lat prowadzę studio reklamy i projektowania wnętrz, praca u siebie jest pełnowymiarowa, często bez urlopu. Ja mam stacjonarną firmę, która generuje dodatkowo wyższe koszty, ale mam też marzenia i pasje. Od półtora roku prowadzę blog modowy, i zdecydowałam się też prowadzić blog o mojej pracy. Podziwiam młodych, odważnych ludzi, którzy biorą życie we własne ręce. Życzę Ci wielu sukcesów.
podziwiam, bo ja do tak dobrej organizacji nie doszłam jeszcze, a prowadzę firmę od 1,5 roku 🙂 będę brać przykład – zwłaszcza z grafikiem!
Kwestię grafiku cały czas dopracowuję, ale jest coraz lepiej:)
Przydatny wpis 🙂
praca na własny rachunek od 6 lat… przede wszystkim uczy się UCZYĆ, być ELASTYCZNYM i cóż, musisz pokochać zmiany, zawsze mieć plan B… nigdy nie pracowałam na etacie poza stażem i praktykami 🙂
Również pracuję na własny rachunek i zgadzam się z wieloma Twoimi spostrzeżeniami. Każdy dzień to nowe wyzwanie, ale też satysfakcja z samodzielności.